Spis tematów – klik.
„Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz”. (Mt. 4, 10)
Dziesięcioro przykazań Bożych zaczynają się od tych słów: „Jam jest Pan Bóg twój… Nie będziesz miał bogów cudzych przedemną… Nie będziesz się im kłaniał, ani służył”. (2 Mojż. 20, 2 — 5).
To pierwsze przykazanie Boże znajdujemy powtórzone w Ewangelji; gdy bowiem szatan obiecywał Jezusowi wszystkie królestwa świata i chwalę ich, jeśli tylko upadłszy, uczyni On mu pokłon, Zbawiciel odrzucił pokusę słowy: „Pójdź precz, szatanie, albowiem napisano jest: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu samemu służyć będziesz”. (Mt. 4, 10).
W tem pierwszem przykazaniu żąda Bóg, byśmy oddawali Jemu i tylko Jemu, cześć najwyższą. Zastanówmy się dziś pokrótce: 1) dlaczego się Bogu cześć należy? 2) jaką ona być powinna? 3) i kiedy mamy ją składać?
I.
Winniśmy czcić Boga dlatego, iż On „jest”, (2 Mojż. 3, 14), a wszystko inne, co istnieje, przezeń istnieje. Początkiem tedy jest Bóg, innemi słowy: nie ma On poza Sobą przyczyny, a Sam jest przyczyną wszystkiego. I to właśnie jest podwójny tytuł, dla którego należy się Bogu danina czci od wszystkich stworzeń.
A, chociaż wszelkie stworzenie od Boga zależy, nie każdemu danem jest, aby Bogu hołdy składało, bo na to potrzeba posiadać rozum i wolną wolę, w całym zaś świecie widzialnym te władze są przywilejem jedynie człowieka. Tylko człowiek może poznawać Tego, „który jest” i schylać się przed Jego najwyższem panowaniem, a skoro może, to i powinien to czynić.
1) Bo najpierw człowiek należy do Boga. Co, najmilsi, jest podstawą własności, jeśli nie praca? Gdy ja jaką rzecz wykonam, ona jest moja. Czy to będzie dzieło mojej myśli, czy też rąk moich, czy ono będzie napisane na papierze, czy namalowane na płótnie, czy z marmuru wykute, — wszystko jedno; skoro je zrobiłem, ono do mnie należy.
A jakimże pracownikiem jest Bóg! Jakże słabi wobec Niego jesteśmy! My tylko zmieniać możemy, — i to nieco, powierzchnię rzeczy. On zaś stwarzając, daje samą ich substancję; stąd też jest On najwyższym wszystkiego Władcą! Jego panowanie dosięga samych korzeni bytu.
Tylko w stosunku do stworzeń nierozumnych, to panowanie przejawia się jako konieczność fizyczna, wobec zaś stworzeń wolnych przybiera ono formę moralnego nakazu.
Być posłusznym temu nakazowi we wszystkich szczegółach — to całe prawo naszego życia!
Ale nasamprzód winniśmy uznać tę Władzę Najwyższą w Jej początku i złożyć Jej hołd tam, gdzie Ona powstaje, na tajemniczych granicach przejścia od niebytu do istnienia! Skoro życie swoje zawdzięczamy Bogu, winniśmy głosić najwyższe Jego panowanie!
Za natchnionym psalmistą niech każdy woła: „Bytność moja, Boże, jako nic przed Tobą” (Ps. 38, 6). „Tyś utworzył mię, i położyłeś na mnie rękę Twoją… Ty rozumiesz myśli moje zdaleka… przetrząsasz ścieżki moje i koleje moje… Wysławiam Cię, iżeś tak straszliwie wielki, przedziwne są dzieła Twoje i dusza moja uznaje to bardzo”. (Ps. 138, 1 — 14).
2) Jeżeli pierwszym powodem, dlaczego winniśmy czcić Boga, jest to, iż On jest przyczyną najwyższą wszystkiego, to drugi powód leży w tem, że Sam On nad Sobą już żadnej przyczyny nie ma. Własna Jego doskonałość jest powodem Jego istnienia.
Kiedy chcemy dać poznać jakie stworzenie, szukamy dlań różnych przymiotników, mówimy o niem, że ono jest takie lub inne. O Bogu tymczasem, który nie otrzymał istnienia tytułem jałmużny, bo je Sam w pełni posiada, wystarczy powiedzieć: On jest!
Przypomnijmy sobie objawienie dane Mojżeszowi.
Idźmy za nim na puszczę. Oto Bóg go woła, aby mu poruczyć wybawienie Izraela z Egiptu. Lecz Mojżesz przerażony odpowiada: „Nie uwierzą mi; zapytają: co za imię tego Boga, który cię posyła”? — „Jam jest, którym jest”— rzecze Pan: „Tak powiesz synom Izraelowym: Który jest, posłał mię do was”. (2 Mojż. 3, 14).
O, co za wzniosłe słowo! przeznaczone ono jest dla całego ludzkiego rodzaju, aby mu wskazywało tę tajemnicę Istoty Bożej, której nikt pojąć nie zdoła, a która jest źródłem całej wielkości Boga.
I nam się może chce wobec tej tajemnicy, jak Mojżeszowi na widok gorejącego, a nie spalającego się krzaku, zawołać: „Pójdę, a oglądam widzenie to wielkie”. (2 Mojż. 3, 3). Ale oto głos na nas woła: „Nie przystępuj! rozzuj obuwie z nóg twoich!” (2 Mojż. 3, 5). Padnij na twarz i uwielbiaj!
Krzak w ogniu, to życie Boże. Każde stworzone życie jest doń podobne w tem, że jest płomieniem. Ale płomień stworzenia, jeśliby nie był podtrzymywany z zewnątrz, zgasłby natychmiast; życie zaś Boga, Boży ogień, trwa wiecznie, bez początku i końca.
Panowanie tedy Boga i samo Jego istnienie ze Siebie, oto dwie podstawy, na których się opiera obowiązek składania czci Jemu.
II.
I jakąż ta cześć być powinna?
1) Przedewszystkiem musi ona być wewnętrzną, musi z duszy wypływać. „Duch jest Bóg — uczył Zbawiciel — a ci, którzy Go chwalą, potrzeba, aby Go chwalili w duchu i w prawdzie”. (Jan, 4, 24).
Jest to całkiem jasne. Skoro człowiek oprócz ciała ma duszę, która jest duchem i która właśnie stanowi najdoskonalszą jego cząstkę, dlatego hołdy ze strony duszy są dla Boga ofiarą najmilszą.
Takim hołdem jest, gdy dusza przed Bogiem się korzy i Jego wielbi; takim hołdem jest zeznanie, że wszystko, co się ma, od Boga się otrzymało, i płynąca stąd głęboka Dlań wdzięczność; takim hołdem jest uczucie miłości ku Bogu, bo jak mówi św. Augustyn: „Skoro się Boga czci, to się Go miłuje” (Ep. 120 ad Honor).
Bóg, który zna myśli nasze i najskrytsze uczucia, nie potrzebuje żadnych zewnętrznych znaków, aby wiedzieć o tem, co się w nas dzieje.
I On raczy przyjmować te ciche hołdy, które na dnie duszy Mu składamy. I pamiętajmy, że choćbyśmy najgłośniej sławili Boga, jeśliby w tem dusza nie brała żywego udziału, cześć nasza miłąby Bogu nie była. Co więcej! Onby ją odrzucił ze wzgardą, bo o takich obłudnikach mówił Zbawiciel: „Ten lud czci Mię wargami, ale serce ich daleko jest ode Mnie… próżno Mię chwalą”. (Mt. 15, 8 — 9). Oby tylko te słowa nigdy do nas nie dały się zastosować!
2) Chociaż cześć wewnętrzna jest istotą tej czci, jaka się Bogu od nas należy, jednak na niej jednej zawsze poprzestać nie można, i winniśmy ją często ze czcią zewnętrzną łączyć.
a) Gdybyśmy byli stworzeniami czysto duchowemi, jak są aniołowie, wtedy moglibyśmy oddawać pokłon Bogu jedynie duszą. Skoro jednak złożeni jesteśmy z duszy i ciała, i obie części zarówno są dziełem Bożem, — więc nie tylko duszą, ale i ciałem mamy czcić Boga.
b) Zresztą, jak mimowolnie odbija się na naszych obliczach radość lub smutek, bojaźń lub nadzieja, miłość lub nienawiść, stosownie do tego, co przeżywamy w sobie, — podobnież, jeśli tylko głęboko przejęci jesteśmy uczuciem czci dla nieskończonego Majestatu Boga, uczuciem wdzięczności wobec Jego dobrodziejstw, a zwłaszcza uczuciem miłości za Jego miłość, o! wtedy niepodobna powstrzymać tych uczuć, wtedy same z siebie zginają się kolana, ręce się składają, oczy wznoszą się ku niebu, wtedy za psalmistą musimy powtórzyć: „Serce moje i ciało moje rozweseliły się w Bogu żywym”. (Ps. 83, 3).
c) Nie zapominajmy też, że jak dusza działa na ciało, tak ze swej strony ciało na duszę działa.
Każdy to chyba doświadczył, że uważniej i goręcej się modli, gdy głośno słowa modlitwy wymawia, że lepiej wyraża Bogu swą całkowitą od Niego zależność, jeżeli na kolana padnie.
Pochodzi to stąd, że wskutek grzechu pierworodnego dusza nie tak łatwo wznosi się do Boga, ale potrzebuje do tego bodźca pomocy w zewnętrznych znakach.
3) Pozostaje jeszcze jeden rodzaj czci, jaka się Bogu należy: to cześć publiczna.
Król – prorok wzywał cały naród swój do wspólnego sławienia Boga: „Wielbcie Pana ze mną”. (Ps. 33, 4), wołał; „Albowiem Bóg wielki Pan… Bo w ręce Jego są wszystkie kraje ziemi… A my ludem pastwiska Jego… pójdźcie, pokłońmy się i upadajmy przed Panem”. (Ps. 94, 3 — 7).
I dziś nas w pewnych chwilach Kościół św. do takiej czci publicznej wzywa. Od Boga bowiem zarówno zależą ludzie zosobna wzięci, jak i narody całe.
Wszak to Bóg jest Twórcą społeczeństwa, On je zachowuje — Jemu tedy społeczeństwo wspólnie hołd składać powinno. Prócz tego, w takiej czci publicznej i człowiek niemałe czerpie korzyści: zacieśnia mocniej ze swymi współwyznawcami węzły braterstwa, żywiej się przejmuje poczuciem obowiązku i znajduje siłę do jego spełnienia, i może spodziewać się prędszego wysłuchania modlitwy swojej. Jak to publiczne nabożeństwo może się przyczynić do ożywienia wiary, mamy przykład na znanym poecie, Juljanie Niemcewiczu.
Mąż ten, wychowany do 10-go roku życia bardzo pobożnie przez swoją matkę, zczasem rzucony na wielki zepsuty świat, zobojętniał całkiem w wierze.
Obudziła się ona w nim dopiero w starszym wieku, kiedy, no powrocie do swego majątku, dla przykładu poszedł w niedziele do kościoła i trafił tam na Suplikacje: „święty Boże”. Zrazu stał zimny i milczący; ale ten śpiew przypomniał mu lata dziecięce i dziecięcą wiarę, ukląkł mimowolnie, połączył swój głos ze śpiewem ludu i zapłakał. I z tą łzą i tą modlitwą wróciła jego dawna wiara.
III.
Z tego widzicie też, jak ważnem jest oddawanie czci Bogu w wieku dziecięcym. Zresztą, ten obowiązek już na dziecku cięży z chwilą przyjścia jego do rozumu. Jak ogień, ledwo się zapali, ku niebu się zaraz wznosi, podobnież ma się z dziećmi, powiada św. Tomasz z Akwinu… Skoro zaczynają one rozumieć i odczuwać, płomień ich umysłu i serca wznosić się winien do Boga. Lecz, jeżeli dzieci mają obowiązek oddawać cześć Bogu, to rodzice obowiązani są nauczyć dzieci swe poznawać Boga i uiszczać się Mu z długu.
Nie tylko z tem nie powinni zwlekać, lecz, ile możności, mają to przyśpieszać.
A potem, kiedyż to należy cześć Bogu składać? Czy stale? Święci w niebie czczą Boga bezustanku, lecz my, w naszem życiu ziemskiem nie możemy w tym względzie świętym dorównać.
Starajmy się przynajmniej codzień rano i wieczorem pomodlić się, a w niedziele i uroczystości wziąć udział w Ofierze Mszy św.
1) Modlitwa po przebudzeniu, na podziękowanie za noc szczęśliwie przebytą i na uproszenie błogosławieństwa dla czekającej pracy; a następnie modlitwa przed udaniem się na spoczynek, na podziękowanie za łaski w ciągu dnia otrzymane i uproszenie przebaczenia win popełnionych, — to obowiązek święty, którego pobożne nasze matki już w pierwszych latach dzieciństwa nas nauczyły. O! niech żaden z pośród nas tego obowiązku nie zaniedbuje, albowiem opuszczać modlitwę, to byłoby rwać węzły, jakie nas z Bogiem łączą.
A coby się z nami stało, gdybyśmy się odłączyli od Boga? Ten zaś pacierz ranny i wieczorny niczem innem nie jest, jak właśnie hołdem najwyższej czci dla Boga. Bo, kiedy dziękujemy Mu za otrzymane dobrodziejstwa, kiedy prosimy Go o nowe, czyż przez to samo nie uznajemy Go za Sprawce wszelkiego daru doskonałego, za źródło wszelakiego dobra ? Co więcej! podczas tych modlitw klękamy wobec Boskiego Majestatu, składamy ręce na wzór żebrzących, a w ten sposób czyż nie uznajemy, jak Abraham, że przed Bogiem jesteśmy jako „proch i popiół”. (1 Mojż. 18, 27).
Tak się korzyć, w ten sposób się poniżać, czyż to nie jest wyznawać wielkość Boga? A to wyznanie, czyż nie jest aktem uwielbienia i poddaństwa względem Niego?
2) Drugim takim aktem, lecz o wiele milszym Bogu i dla nas bardziej zasługującym, jest Ofiara Mszy św.
Prawo Kościoła nakazuje nam (o ile niema ważnej ku temu przeszkody) być na Mszy każdej niedzieli i święto. Gdy Msza się odprawia, wówczas Jezus Chrystus zstępuje na ołtarz, i wtedy przedstawia się On Ojcu Niebieskiemu w stanie pozornej śmierci: bez ruchu, bez głosu, niemal takim, jakim był, gdy Go z krzyża zdejmowano.
My, którzy podówczas jesteśmy w kościele, pochylamy swe czoła, i łączymy swój hołd dla Boga z Jezusowym hołdem.
A czemże to wszystko jest, jeśli nie nowem uwielbieniem?
Czyż potrzeba jeszcze o tem wspominać, że jeżeli obowiązani jesteśmy modlić się codzień rano i wieczorem, to daleko ważniejszym i o wiele świętszym obowiązkiem naszym jest uczestniczyć w tej najzacniejszej Ofierze, skoro chcemy mieć udział w zasługach Ofiary Krzyżowej, którą Msza św. i odtwarza i zarazem jej owoce do nas zastosowuje.
Takie są, drodzy moi, główne praktyki, przez które mamy świadczyć naszemu Stwórcy i Najwyższemu Panu naszej czci dla Niego. Szczęśliwi ci, którzy to czynią nie tylko usty i postawą, ale też z głębi serca, „w duchu i w prawdzie”.
*
* *
Wspomniałem już, że wielbieniem Boga zajęci są Święci w Niebie stale. Choć w pewnych chwilach łączmy się w tem z nimi! Na tośmy wszak otrzymali rozum i wolną wolę, by Bóg od nas miłą Mu cześć odbierał.
Niechże się tedy wznosi i od nas, jak od świętych, ten okrzyk uwielbienia: „Godzieneś jest, Panie Boże nasz, wziąć chwałę, i cześć, i moc: boś Ty stworzył wszystkie rzeczy, i dla Woli Twojej były i stworzone są”. (Obj. 4, 11).
Amen.
Ks. Kazimierz Naskrecki, Dekalog Krotkie Nauki o Przykazaniach, Warszawa 1937