Spis tematów – klik.
„Nie miłujcie świata, ani tego, co jest na świecie… albowiem wszystko co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota”. (1 Jan, 2, 15—16).
Miłość Boga to nasz zasadniczy obowiązek, będący podstawą całej Chrystusowej religji. Tymczasem musimy wciąż się ocierać o ludzi, po ziemsku usposobionych i myślących, którzy odwracają Boży porządek przeznaczenia człowieka; w miejsce bowiem miłości Bożej stawiają miłość własną, w miejsce szczęścia wiecznego stawiają doczesne, i uczą szukać tego szczęścia w zadowoleniu żądz skażonej natury, zezwalając na grzech, upoważniając do grzechu!
Zauważę tu, że każdy człowiek musi miłować; i jeśli nie miłuje Boga nadewszystko, to miłuje nadewszystko stworzenie, a na pierwszem miejscu samego siebie, przez co popada w swego rodzaju bałwochwalstwo.
W dalszym ciągu nauki chciałbym przestrzec was przed tem niebezpieczeństwem, jakie grozi ze strony przepojonego duchem pogańskim świata.
I.
„Byłoby śmiesznem — powiada św. Bernardyn z Sienny — uważać za bałwochwalcę tego, ktoby złożył w ofierze stworzeniu parę ziaren kadzidła, które powinien był ofiarować Stwórcy, a nie uważać wcale za bałwochwalców tych, którzy całe swoje życie poświęcają na służbę światu, a o ofiarowaniu Stwórcy czegokolwiek nie myślą wcale”.
Tego rodzaju bałwochwalstwo ma trzech głównych bożków: pychę, rozkosz zmysłową i chciwość, według tych słów św. Jana Apostoła: „Wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota”. (1 Jan, 2, 16).
1) Zacznijmy od tej ostatniej. Chęć wywyższenia nazwaćby można pierwszorzędną skłonnością człowieka. „Będziecie jako bogowie” (1 Mojż. 3, 5) — powiedział szatan do prarodziców naszych w raju, a oni uwierzywszy i pragnąc być „jako bogowie”, przestąpili przykazanie Stwórcy, i tym sposobem (jak wiemy) ściągnęli na siebie cały szereg najsmutniejszych następstw: zaćmienia rozumu, osłabienia woli, znikczemnienia żądz.
Zważywszy, że skłonność wynoszenia się wzrosła jeszcze po grzechu pierworodnym, szatan, zachęcony powodzeniem pierwszego natarcia, dalej w słabe serca ludzkie uderza: „Zrzućcie tylko jarzmo wiary i posłuszeństwa, a potęgą rozumu i woli światem zawładniecie… Kochajcie siebie nadewszystko, a wszystko obracajcie ku swej korzyści, ku swej przyjemności, — w tem tkwi mądrość, która nie zawodzi”.
I właśnie na podstawie tych przewrotnych zasad świat wyrabia obyczaje i dyktuje prawa. Ustawiczny popis i zajmowanie sobą czyni treścią życia; chęć zaś podobania się —celem jawnym, którego nikt się nie wstydzi ani zapiera. Ludzie, przesiąknieni duchem światowym, przechwalają się z każdego powodzenia, tłumaczą z każdego nieudania… zazdroszczą rywalom i nienawidzą tych, którzy na nich cień rzucają. Zwracają się ku wielkościom (choćby pod względem swej wartości niskim) — jak rośliny ku słońcu, aby, przyozdobiwszy się ich blaskiem, choć przez chwilę jaśniej zabłyszczeć; odwracają się zaś od tego, co ciche, pokorne, nieznane, choć może ciałem i krwią najbliższe!
Ponieważ, według świata, szczęście na tej ziemi człowiekowi z prawa się należy, więc, jeśli je kto posiada, świat mu bije oklaski, pali kadzidła; a jeśli kto szczęścia nie osiągnął lub je utracił, świat się od niego odwraca, a nawet potępia.
2) Przejdźmy teraz do pożądliwości ciała. Pismo św. uczy, że po grzechu pierworodnym, gdy została zburzona harmonja między ciałem a duszą, musimy to ciało trzymać w karbach, w subordynacji, jeśli pragniemy zachować godność człowieka — chrześcijanina. (1 Kor. 9, 27). Zupełnie odmiennem jest zapatrywanie się świata w tym względzie. Pożądliwość, którą my uważamy za przedmiot pokusy, świat nazywa „prawem natury”, któremu należy ulegać… naturalnie z umiarkowaniem i roztropnością, aby zdrowiu nie zaszkodzić, i jednocześnie ułatwia na każdym kroku wszelkie nadużycie.
Zdaje się nawet, jakoby podsłuchiwał każdą skłonność człowieka, aby jej zadośćuczynić.
I tak: człowiek skłonny do lenistwa i miękkości, — świat mu podsuwa różne sposoby próżnowania i zabijania czasu.
Człowiek skłonny do niewstrzemięźliwości w jedzeniu i piciu, — świat mnoży przeróżne wymysły, schlebiające podniebieniu…
Człowiek skłonny do próżności, — świat wytwarza obowiązek podobania się… w tym celu tworzy modę, zmuszając do ulegania jej niewolniczo.
Człowiek skłonny do zmysłowości,… ach! tu się świat wysila, aby tej kardynalnej skłonności zadosyć uczynić…
W tym celu ogłasza sztukę wyzwoloną, szerzy książki, opisujące brud moralny, pełne jaskrawych naturalistycznych obrazów… urządza widowiska, zabawy, gdzie wszystko jest obrachowane na łechtanie zmysłów, całą ziemię czyni Babilonem zepsucia.
3) Używanie zmysłowe i sława stanowią według świata treść szczęścia człowieka; a ponieważ materjalne dobra i ułatwiają używanie i do sławy nieraz prowadzą, rozbudza się tedy chciwość w człowieku. Tę chciwość św. Jan mianuje pożądliwością oczu, zaliczając ją do rzędu trzech pożądliwości.
Rozciąga się ona do wszystkiego, co się tylko oczom podobać może. Przykazanie Boże mówi: „Nie pożądaj”; świat zaś postępuje odwrotnie i podnieca pożądliwość oczu, zwłaszcza w wielkich miastach, gdzie wyrafinowaną wystawą kusi wszelkie upodobania człowieka, dogadzając zachciankom próżności jednych, wzbudzając zazdrość drugich. Jeżeli wyjdziemy w dzień świąteczny, pogodny, na ulice śródmieścia, spotkamy tam wszelkie okazy próżności…
Nie jedno dziewczę ubogie, olśnione tą jaskrawą elegancją, jaką się ulica popisuje, zapragnie posiadać takie rzeczy, jakie się jej u innych podobały. Zrazu pragnie niewiele; niespostrzeżenie jednak pożądliwość w jej sercu się rozwija… A gdy się dowie, że takie rzeczy w łatwy sposób się dostają, zagłusza sumienie i rękę wyciąga po to, co się oczom podobało! I wiele w ten sposób ginie.
Rozumiecie teraz, na czem polega miłość świata; oto polega ona na hołdowaniu pysze i zmysłowości, i na ubieganiu się za wszystkiem, co tylko się może oczom podobać; „albowiem wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota”. (1 Jan, 2, 16).
II.
A teraz zastanówmy się pokrótce, jak ta miłość świata jest zgubną…
1) Gdy pomiędzy duszą a Bogiem staną rzeczy doczesne, wówczas dusza się zaćmiewa, podobnie jak zaćmiewa się księżyc, gdy ziemia stanie między nim a słońcem. (Hugo).
To też prawdy ewangeliczne wydają się takiej duszy niezrozumiałemi, „głupstwem” niejako (1 Kor. 2, 14); miłość świata odwodzi ją stopniowo od Boga coraz więcej i więcej. „Ziemia — powiada św. Nilus — to sidło wabiące; kto się w nie uwikła, nie wzięci w górę”.
Jak w Chrystusowej przypowieści goście, zaproszeni na ucztę, poczęli się społem wymawiać: „Kupiłem wieś i mam potrzebę wynijść a oglądać ją… Kupiłem pięć jarzm wołów i idę ich doświadczać… Żonę pojąłem, a przeto nie mogę przyjść”. (Łk. 14, 18 — 20), — podobnież ludzie światowi gardzą zaproszeniem Bożem na Ucztę Eucharystyczną i na Niebieskie Gody, — ponętniejszem jest dla nich używanie świata.
Tymczasem świat ten, choć każe o szczęście się dobijać, jednak szczęścia nie daje. Tylko w Chrystusie Panu znaleźć można prawdziwe zadowolenie, jak to On sam obiecał, mówiąc do Apostołów: „Pokój zostawuję wam; pokój Mój daję wam; nie jako daje świat, Ja wam daję”. (Jan, 14, 27). Ludziom zaś światowym brakuje tego wewnętrznego pokoju; i ten właśnie brak zmusza ich do ciągłej zmiany doznawanych wrażeń rozkosznych.
Podobni oni są do człowieka, cierpiącego na bezsenność, który przewraca się z boku na bok, myśląc, że przez zmianę położenia znajdzie sen upragniony, (św. Grzeg. W.). Bo zmysłowe rozkosze nie mogą zaspokoić łaknącego serca, jak nie można wodą napełnić sita. (Ludw. Gran.).
2) Ale nie na tem się kończy nieszczęście człowieka światowego, bo oto co piszą Apostołowie, Jan i Jakób: „Jeśli kto miłuje świat, niemasz w nim Ojcowskiej miłości”. (1 Jan, 2, 15). „Ktoby chciał być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Bożym”. (Jak. 4, 4). Powód tego znajdujemy w tych słowach Zbawiciela: „Żaden nie może dwom panom służyć; bo albo jednego będzie nienawidział, a drugiego będzie miłował, albo przy jednym stać będzie, a drugim wzgardzi”. (Mt. 6, 24).
Teraz jasnem się staje, dlaczego to Chrystus tak łagodny, tak pełen miłosierdzia, głosił światu Swoje „biada!” (Mt. 18, 7), dlaczego On, który modlił się nawet za Swoich oprawców, za światem jednak się nie modlił.
Odczytajmy uważnie modlitwę arcykapłańską Jezusa po ostatniej wieczerzy, — a znajdziemy w niej te groźne słowa: „Ojcze… nie za światem proszę”. (Jan, 17, 9). Czy to znaczy, że Zbawiciel odpycha od Siebie ludzi, żyjących wśród świata? Bynajmniej! Ale On piętnuje na wieki ducha, jakim się świat rządzi, piętnuje jego zwyczaje, zasady, sądy, potępia pychę, zmysłowość, pożądanie dóbr ziemskich, do czego życie światowe prowadzi.
To wszystko już był wypowiedział na samym początku publicznej działalności Swojej, w Swem słynnem kazaniu na górze: „Biada wam bogaczom, bo macie pociechę waszą. Biada wam, którzyście się nasycili: albowiem łaknąć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie: bo będziecie narzekać i płakać”. (Łk. 6, 24 — 25). „Szeroka brama i przestronna jest droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu ich jest, którzy przez nią wchodzą”. (Mt. 7, 13).
3) To też, gdy ludzie miłujący przewrotny świat i zostający na jego służbie, stają u kresu ziemskiego swego życia, musi ich ogarnąć rozpacz straszna.
Tę rozpacz przedstawia nam Pismo św., kładąc w usta światowców te słowa: „My głupi… zbłądziliśmy z drogi prawdziwej i nie świeciła nam światłość sprawiedliwości, i słońce zrozumienia nie wzeszło nam. Napracowaliśmy się na drodze nieprawości i zatracenia,… a drogi Pańskiej nie znaleźliśmy. Cóż nam pomogła pycha? Albo chełpienie się bogactwami co nam przyniosło? Przeminęło to wszystko jako cień i jako poseł przemijający, i jako okręt, który przechodzi przez burzącą się wodę, którego, gdy przejdzie, ślad się znaleźć nie może, ani ścieżka dna jego między falami; albo jak ptak, który leci przez powietrze, którego drogi żadnego znaku się nie znajduje, ale tylko szum skrzydeł, bijących w lekki wiatr i rozbijający siłą powietrzną drogę: ruszając skrzydłami przeleciał, a potem żadnego znaku nie znać drogi jego; albo jak strzała wypuszczona do pewnego celu: rozbite powietrze natychmiast się znowu zwarło, tak iż nie znać przejścia jej; tak i my, narodziwszy się, wneteśmy być przestali i cnoty żadnego znaku nie mogliśmy po sobie pokazać, aleśmy zniszczeli w złości naszej”. (Mądr. 5, 4 — 13).
*
* *
Posłuchajmy modlitwy Zbawiciela, wypowiedzianej po ostatniej wieczerzy za ukochanych uczni, a przeto i za nas, — w niej bowiem znajdziemy wskazówkę postępowania: „Ojcze święty, zachowaj ich w Imię. Twoje, których mi dałeś… Nie proszę, abyś ich wziął ze świata: ale żebyś ich zachował od złego… Jako Ty Mnie posłałeś na świat, i Ja ich posłałem na świat”. (Jan, 17, 11 —18).
Z tych kilku słów jasno poznajemy, że Chrystus nie cofa Swych uczniów ze świata, owszem, na świat ich posyła; ale rzewnie się za nimi modli, aby wśród świata nie zginęli… prosi, aby ich Ojciec Niebieski ustrzegł od złego, to znaczy od światowego ducha.
Przeto, jeśli Bóg nasze powinności wśród świata nawiązał, nie uciekajmy z przeznaczonego nam stanowiska; strzeżmy się tylko pilnie zasad przewrotnych, jakie świat głosi, i uzbrajajmy się przeciwko pokusom, jakich on jest pełen.
Nie przyjmujmy od świata praw, któreby się z sumieniem kłóciły, i nie dajmy się bezmyślnie porywać jego prądowi; — owszem, na falach świata nie przestajmy życiem swojem kierować według zasad Ewangelji; niechaj te zasady będą nam i miarą, i wagą, i oceną wszystkiego.
Nie dopuszczajmy, aby świat swoim blichtrem nam zaimponował; wobec świata miejmy odwagę swoich przekonań ; bądźmy zawsze, wszędzie i nadewszystko chrześcijanami!
Umiłujmy całą duszą Chrystusową prawdę, a „prawda (według obietnicy Zbawiciela) nas wyswobodzi” (Jan, 8, 32) z jarzma świata tego i udzieli nam prawdziwej wolności synów Bożych.
Amen.
Ks. Kazimierz Naskrecki, Dekalog Krotkie Nauki o Przykazaniach, Warszawa 1937